Czapki z głów – prawda i mity

Pierwszym nieodzownym elementem, który kojarzy mi się z dzieckiem jest czapka na głowie nie tylko w zimowe dni, ale również latem i w nocy. Oczywiście takie podejście jest totalna przesadą i nie ma w ogóle żadnego zrozumienia.

Zgodzę się z tym, że w pierwszym tygodniu życia, malec jest jeszcze nieprzystosowany do zmian temperatur, dlatego też w szpitalu w pierwszej dobie ma na głowie czapeczkę. Cienka i bawełniana osłona główki, może być jeszcze wykorzystana po wieczornej kąpieli, ale gdy odkładamy dziecko po karmieniu do kołyski czy łóżeczka, należy czapeczkę ściągnąć.

W domu zakładamy czapkę tylko wtedy, gdy jest takie wskazanie najczęściej przy dużej ciemnieniuszce, nawilżamy głowę specjalnym preparatem i wtedy nakładamy czapkę na 30 minut. Innego wskazania po prostu nie ma.

Drugą budząca wiele kontrowersji i sprzecznych opinii kwestia jest używanie czapki podczas spaceru. Istnie przeświadczenie, że czapka chroni uszy dziecka przez przewianiem i związanymi z tym powikłaniami.

Niemniej jednak wiele mam popada w paranoje, co skutkuje szybkim przeziębieniem, gdy zapomnimy o zabraniu osłony na uszy. Oczywiście zimą i jesienią, gdy na dworze jest zimno, mokro i wietrzenia czapka musi być i nawet sama tak robię.

Ale ciepłą wiosną oraz latem, nie przesadzajmy z tą ochroną. Jeżeli już tak bardzo się upieramy przy noszeniu czapek, to niech nie będą to grube, wełniane nakrycia głowy.

Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby, wystarczy cieniutka chustka, która będzie chronić przed słońcem, a nie przegrzewać głowę.